poniedziałek, 31 stycznia 2011

zielone poncho


udziergałam poncho.
Tak naprawdę chciałam za wszelka cenę pozbyć się dużej ilości bawełny mississippi, która kiedys kupiłam bez konkretnego celu.

Zużyłam na nie 12 motków a 50g.


Przód.
Chyba będę musiała go jednak jeszcze poprawić, tzn skrócić, bo dekolt wyszedł zbyt głęboki.

A tak wyglada z tyłu.


Przypomniałam sobie też z dawnych czasów wzór ażurowy w paprocie. Zrobiłam nawet próbkę z samary, ale myślę że lepiej będzie wyglądała z cieńszej nitki np. Kid Mohairu, który właśnie zamówiłam w e-dziewarce.
Tym razem będzie to chyba chusta, a może szal?






5 komentarze:


chrupka77 pisze...
Przepiękne to poncho :)Uwielbiam je nosić
kass pisze...
Mirabbelko masz dużo tych wolnych chwil, albo jesteś tytanem pracy, ja się z kamizelką nie mogę uporać od jesieni...a poncho piekne!!!
PaniCzortowa pisze...
Szkoda, że mnie babcia w odpowiednim czasie nie nauczyła szydełkować.Śliczne poncho:)
Kasia pisze...
Poncho doskonałe.Czy mozesz zdradzić wymiary prostokątów?
moniazo pisze...
dawno, dawno temu.... jak byłam młoda i nie taka głupia jak teraz, też dziergałam takie cudeńka. Druty, szydełko, igła z nitką, makrama, co tam kto wymyślił w tym temacie, to ja owszem i w dużych ilościach. A teraz... Szkoda gadać. Nawet nie wiem gdzie druty podziałam (szydełko jest w kuchni koło piekarnika w celu sprawdzania czy ciasto się upiekło :)) A ten wzorek paprocie, to sama słodycz i wspomnienie dzieciństwa. Moja nieżyjąca babcia, która nauczyła mnie dziergać jak miała 3 latka (wiem wiem, nikt w to nie wierzy) robiła mnie i wszystkim swoim wnuczkom, właśnie tym wzorkiem spódniczki, sukieneczki, pelerynki, sweterki, czapeczki - wszystko. Wyglądałyśmy jak małe królewny :) Jakaś dobra strona? - dobrze że mam czas jeszcze książki czytać :) pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz