To znowu wełna estońska z odzysku. To spruty mój ogoniasty, który był trochę za ciasny w ramionach, kłopotliwy w noszeniu i w ogóle przestał mi się podobać.
Nie starałam się specjalnie dopasowywać przejścia kolorystyczne. Dodawałam kłębki trochę bez koncepcji, więc wyszedł sweter w dziwne pasy. Ale wełna sama w sobie jest śliczna, więc już go lubię.