Tę chustę robiłam ponad miesiąc. Nie dlatego, żeby była specjalnie pracochłonna. Wzór tak prosty, że mogłam ją robic w tzw miedzyczasie zajmując sie po drodze innymi rzeczami.
Sfotografowałam ją też na balkonie, gdzie w środku grudnia kwitna jeszcze wrzosy i resztki chryzantem.
Wyjatkowo jestem zadowolona z tej chusty, zarówno z połaczenia kolorów, które na poczatku wydawało mi sie ryzykowne jak i z wykonania.
Tydzień poza domem i powstał ten komplet.
Celowo nie zabrałam ze soba żadnej robótki, ale nie wytrzymałam i w pierwszej pasmanterii zakupiłam te beżową wełnę (niestety pól na pół z akrylem). Nic specjalnego ale zrobiłam ten komplet w dwa wieczory i zupełnie dobrze sie nosi.
Ja może osobiście nie chodzę w różach, ale fajnie wyszła ta chusta, tak pełna energii ciepła, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń