Już nieraz przekonałam się, że dla mnie idealne są małe formy, takie do udziergania w jeden wieczór.
Jak zacznę coś dużego już w połowie roboty ogarniają mnie wątpliwości, że może jednak włóczka nie ta, kolor nie taki a do końca daleko.
Więc pruję.
Niejednokrotnie zdarza mi się również spruć całą robotę już po zszyciu i pięknym ukryciu wszystkich nitek.
Tak naprawdę żadna z moich robótek nie powstała za pierwszym razem. Najczęściej ma kilka wersji. Moi domownicy pukają się w głowę..
Więc pruję.
Niejednokrotnie zdarza mi się również spruć całą robotę już po zszyciu i pięknym ukryciu wszystkich nitek.
Tak naprawdę żadna z moich robótek nie powstała za pierwszym razem. Najczęściej ma kilka wersji. Moi domownicy pukają się w głowę..
Tak i pokazany niżej sweter reglanowy już się spruł. Doszłam do wniosku, że z wełny jaką posiadam wyjdzie tylko coś kusego, a na to nitka za gruba.
Sweterka już nie ma, ale z resztek wełny powstały w jeden wieczór getry.
Myślę, że do niskich botków kiedy przyjedzie już zima świetnie się sprawdzą.
Do tego będą jeszcze mitenki
Fajny komplet będzie!
OdpowiedzUsuńAch cóż za szczęście, że nieraz udaje się coś uratować przed pruciem:)))))))))))))))
OdpowiedzUsuń